Oczywiście zanim dojechali do Eilatu, to pierwszy raz zamoczyłem tyłek w nasyconym roztworze zwanym Morzem Martwym. Muszę przyznać iż biorąc pod uwagę okoliczności - hansim, wiatr, temperaturę, lokalesów leżakujących niemal na parkingu - było dość niesamowicie. No i to nienaturalne uczucie nie zanurzania się. I walczenia o każdy centymetr pod wodę. I momentu gdy przypomniałem sobie że właśnie się dzisiaj goliłem... Oh rzesz...